🪔 Zaplecze Teatru Z Tyłu Sceny

włoskiego stanowią ok. 14%, z niemieckiego ok. 12% a z greckiego ok. 9%. Wyrazy te jako pożyczki z języków obcych nie będą analizowane pod względem językowym. W przeważającej większości są to terminy powszechnie znane i objaśniane w słownikach. Formy i konwencje teatru klasycznego stały się źródłem wszystkich teatrów Europy Zespół aktorski tworzyły nauczycielki, wychowawczynie i pielęgniarki oraz sympatycy. Należały do niego m. in. słynne później aktorki Teatru: Dorota Stojowska i Maria Serafin, córka Stanisława Ciężadlika. INAUGURACJA. Pierwsza premiera odbyła się 12 listopada 1949 roku w sali Oficerskiego Domu Wypoczynkowego w Rabce. Greek Theatre of Syracuse znajduje się na południowym stoku Temenite Hill, z widokiem na nowoczesne miasto z Syracuse w południowo-wschodniej Sycylii. Został on zbudowany w V -tego wieku pne. BC, przebudowany w III th century BC. AD i odnowiony ponownie w okresie rzymskim. Zaprojektowany przez OMA/REX Wyly Theater w Dallas to nowa forma teatru, dla której zrezygnowano z budynku słynnego Franka Lloyda Wrighta. Bryla.pl - Serwis o architekturze - architektura w Polsce i na świecie, projekty, wizualizacje, najnowsze inwestycje 10 grudnia 2021 w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego rozstrzygnięto VII edycję Konkursu Fotografii Teatralnej. Spośród ponad 1200 nadesłanych zdjęć Jury wskazało jako najlepsze prace Jeremiego Astaszowa i Bartłomieja Barczyka w kategorii „teatralne zdjęcie sezonu” oraz prace Maurycego Stankiewicza w kategorii „zestaw dokumentacyjny z przedstawienia”, którego Jeżeli znasz inne definicje pasujące do hasła „z tyłu teatru” możesz je dodać za pomocą poniższego formularza. Pamiętaj, aby nowe opisy były krótkie i trafne. Każde nowe znaczenie przed dodaniem do naszego słownika na stałe zostanie zweryfikowane przez moderatorów. To jest spotkanie z mitem. Patrzę na zdjęcia Piny Bausch umieszczone w programie wrocławskiego festiwalu i przypominam sobie, co słyszałem od tych, którzy uważają się za wyznawców jej teatru tańca. 69-letnia dziś artystka ma pociągłą twarz, włosy zebrane do tyłu, prostą sukienkę. Następne , przygotowane na duża scenę estradową przedstawienie TEYA ®, miało znamienny tytuł „S tyłu sklepu” (a S nie było tu dziełem przypadku!).Chwila jego premiery w czerwcu 1980 roku na Festiwalu w Opolu, zbiega się z gorącymi, dynamicznymi oraz gwałtownymi zmianami w Polsce i przypada na okres tuż przed wybuchem pierwszych strajków , w chwili powstania Solidarności. Teatr Muzyczny w Gdyni jest trójmiejskim rekordzistą pod względem ilości koncertów okolicznościowych. Po corocznym Koncercie Sylwestrowym i happeningu "Budzenie ducha Nowej Sceny", przyszedł czas na pożegnanie Dużej Sceny, która przez rok będzie zamknięta z powodu remontu widowni. Teatr Symultaniczny miał z jednej strony rozwijać możliwości współczesnego, monumentalnego, awangardowego teatru, z drugiej zaś rządzić się racjonalnością i funkcjonalnością. I tak Syrkus pisał o możliwościach ruchomej sceny zbudowanej z dwóch pierścieni, pozwalającej na "szybkie i sprawne" zmiany dekoracji, "analogicznie do Chcesz zobaczyć zaplecze teatru? Interesują cię kulisy pracy zespołu Teatru Wybrzeża? Dla wszystkich zainteresowanych życiem teatru przygotowano specjalną serię Kulisy Wybrzeża! Kolejne Kulisy Wybrzeża już we wtorek, 19 maja o godzinie 9.00. W najnowszym odcinku teatr zaprasza do zwiedzenia Sceny Kameralnej w Sopocie. Scena – przestrzeń (podwyższenie) w budynku teatralnym przeznaczona do wystawiania utworów, usytuowana powyżej widowni i oddzielona od niej kurtyną, odpowiednio wyposażona pod względem technicznym, stanowiąca miejsce gry aktorów. Część sceny wysunięta przed kurtynę nosi nazwę proscenium . pudełkowa (włoska) – oddzielona 28WdZ. mat. teatru, fot. Artur Wesołowski Gdybym nie chodziła do teatru zawodowo i znalazła się na Solaris. Wspomnienie z przyszłości w Teatrze Ochoty w reżyserii Klaudii Hartung – Wójciak, jako na przykład wielbiciel twórczości Stanisława Lema, to miałabym wrażenie, że trafiłam na amatorską imprezę w domu kultury, a może nawet w czyimś dużym mieszkaniu, bo w domach kultury są zazwyczaj sceny, a tu aktorzy grają na podłodze. Na dodatek bym myślała, że trafiłam na tę imprezę cofając się w czasie. Ponieważ jednak zajmuję się teatrem zawodowo, więc rozumiem, że to „taka koncepcja”. Załóżmy więc, że do teatru chodzą tylko ludzie rozpoznający koncepcje – wtedy przedstawienie się broni. Spektakl grany jest, jak wspomniałam, na podłodze, zastawionej sprzętami wyglądającymi „dziwnie” – jakby grupa nastolatków w latach 70. w PRL, postanowiła wystawić rozgrywającą się w kosmosie powieść fantastyczno-naukową Lema i szukała po znajomych odpowiednio nowoczesnych urządzeń do scenografii, które potem nieporadnie ustawiła. W środku przestrzeń gry jest pusta. Po lewej znajduje się stos telewizorów, oczywiście analogowych, w różnych rozmiarach, z którego wystaje bokiem złoty syfon. Na niektórych odbiornikach obrazy kontrolne migają, ale bez dźwięku. Na jednym z telewizorów odliczana jest od tyłu minuta (60, 59, 58…), ale gdy się kończy nic się nie dzieje, natomiast na tym ekranie pokazuje się czasem twarz głównego bohatera, Krisa Kelvina. Na ścianie po lewej wiszą z kolei stare magnetofony szpulowe. Telewizory i magnetofony oraz syfon są namiastką elektroniki na pokładzie statku kosmicznego, w pomieszczeniu w którym znajduje się stół sterujący. Z tyłu sceny stoi urządzenie do opalania z solarium, które jest jakby łóżkiem dla kosmonautów, i świeci się niekiedy niesamowicie na czerwono. Po prawej stronie sceny znajduje się ponadto stary model instrumentu klawiszowego lub syntezatora, a na ścianie wisi świecący kaloryfer. Do tego wnętrza wchodzi, i staje nieruchomo z boku, główny bohater, gra go dziewczyna (Monika Frajczyk). Być może jak zwykle zabrakło na podwórku chłopców chętnych do wzięcia udziału w przedstawieniu. W każdym razie Kelvin dłuższą chwilę stoi nieruchomo i czeka na lądowanie na Solaris, po czym wkracza do stacji. Odtwórczyni Kelvina nosi coś jakby kostium kosmonauty, przypominający przerobiony kombinezon hutnika. Na głowie ma jakby hełm spawacza, który po zdjęciu, trzyma niczym muszkieter swój kapelusz z piórami. Czasem, jak to w przedstawieniu organizowanym siłami podwórkowymi, aktorzy muszą grać kilka postaci, które też są ubrane „niesamowicie”, czyli co tam dało się wyciągnąć niecodziennego z szafy, i poprzez połączenie niepasujących do siebie elementów uczynić jeszcze bardziej niezwykłym. Ta stylistyka przedstawienia domowego, robionego przez amatorów, którzy chcą spełnić wyobrażenie swych widzów o fantastyce naukowej, jest zachowana również w sposobie grania aktorów. Wygłaszają kwestie drewnianymi głosami, przekazują emocjonalne treści całkowicie obojętnym tonem. Przypomina to beznamiętny ton polskiego lektora w serialu brazylijskim („Kocham cię Rodrigo”, „Ja też cię kocham Mercedes”). Adaptacja Witolda Mrozka utrzymana jest w tym samym stylu. Obok motywów z Solaris pojawiają się w nim, zgodnie z przyjętą konwencją, na przykład komunikaty o locie z 1978 roku, pierwszego i jedynego jak dotąd, polskiego kosmonauty – Mirosława Hermaszewskiego. Jakby wbrew przyjętej koncepcji, w przedstawieniu rozbrzmiewają między innymi arie z oper Henry Purcella i Georga Friedricha Händla – chociaż oczywiście one też mają w sobie coś „kosmicznego” poprzez swoją monumentalność, niesamowitość i nieprzystawalność. Nie zorientowałam się czy były śpiewane przez aktorów (konsultacje wokalne Bartosza Lisika), czy są odtwarzane z playbacku. Akcja powieści jest bardzo sprawnie przedstawiana. Poznajemy większość wydarzeń, które rozegrały się na stacji. Gdy postaci mają przebywać poza statkiem aktorzy najpierw wybiegają na zaplecze, by powrócić w charakterystycznych powolnych ruchach, oznaczających poruszanie się w pozbawionej grawitacji przestrzeni kosmicznej. Czy mi się to podobało? Muszę obiektywnie stwierdzić, że to przedstawienie jest intrygujące. Widać w nim konsekwentnie przeprowadzony pomysł. Aktorzy są bez wątpienia profesjonalni i wiedzą co robią – grają niewzruszenie w założonej konwencji, nie ulegają śmiechom z widowni, i nie zaczynają szukać aplauzu, co by przekształciło ten spektakl w imprezę towarzyską. Jeśli aktorzy śpiewali w naturze, to czapki z głów – brzmią fantastycznie. Duże wrażenie zrobiła na mnie odtwórczyni głównej postaci, Monika Frajczyk. Znana ze Starego Teatru w Krakowie w roli Panny Młodej w fascynującej realizacji Wesela Jana Klaty, ma bardzo ciekawą, jakby pozbawioną wyrazu twarz, nad którą zachowuje pełną kontrolę, i wręcz magnetyzuje widza, choć nie jest to robione nachalnie, a właśnie jakby mimochodem. Podobała mi się też Weronika Łukaszewska w roli żony Kalvina – Harey. Ma w sobie atrakcyjność, której nie trzeba grać. Przy tym jest to solidnie wyreżyserowane przedstawienie. Adaptacja bardzo jasno prowadzi przez historię i choć jest skrótowa, to jednak jakoś ideę opowiadania Lema oddaje, bo nie tkwi ona tu w samym tekście, ale także w grze aktorów i tym całym pomyśle. I to jest właśnie bardzo dobre, bo przecież nie czytamy opowiadania tylko poszliśmy do teatru, który dysponuje większą ilością środków niż sam tekst. Dodatki w rodzaju wzmianek o Hermaszewskim może najmniej mnie ujmują, ale rozumiem ich rolę w koncepcji spektaklu. Bezosobowy sposób grania mnie o tyle zaciekawił, że może mieć drugie dno. Jest to przecież obecnie najbardziej modny i obowiązujący sposób grania w postdramatycznym teatrze, wygłaszanie kwestii postaci, ale bez przeobrażania się w nią, bez reprezentacji, czyli aktorstwo nie-wcieleniowe. Spektakl Klaudii Hartug – Wójciak nieco ośmiesza, być może niezamierzenie, tę manierę czy styl. Doceniam w tym spektaklu pomysł i jego przeprowadzenie, jak również jakiś rodzaj odwagi, który w nim tkwi, bo gdy zaczną przychodzić na spektakl widzowie spoza środowiska, to odbiór może być różny. Muszę przyznać, że jakoś dziwnie wracam myślami do tego spektaklu, do jakby zatrzymanych twarzy aktorów (zwłaszcza odtwórczyni głównej postaci), do powolnego rytmu przy realizowaniu zadań aktorskich, do usztywnionych póz, i do długich chwil śpiewu. Solaris Lema będzie mi się kojarzyć z tym spektaklem, mimo że widziałam też adaptację tej powieści w TR Warszawa. Jednak to niezwykłe opowiadanie ma w sobie taki ładunek ludzkiej tajemnicy, że być może tylko nieruchoma twarz Moniki Frajczyk jest w stanie ją udźwignąć. Solaris. Wspomnienie z przyszłości, na motywach powieści Stanisława Lema, Teatr Ochoty w Warszawie, reżyseria i scenariusz: Klaudia Hartung – Wójciak; dramaturgia, scenariusz i elektronika: Witold Mrozek, przestrzeń i kostiumy: Hanka Podraza, światło: Jędrzej Jęcikowski, ruch sceniczny: Magdalena Przybysz, konsultacje wokalne: Bartosz Lisik, obsada: Natasza Aleksandrowitch, Małgorzata Biela, Monika Frajczyk, Sebastian Grygo, Weronika Łukaszewska, premiera: 14 lutego 2020 Teatr Letni w Szczecinie im. Heleny Majdaniec zostanie przebudowany. Miasto ogłosiło niedawno przetarg na przebudowę i rozbudowę tego imponującego, powstałego w latach 70. obiektu. Projekt przygotowało biuro Flanagan Lawrence z Letni w Szczecinie im. Heleny Majdaniec to jeden z największych amfiteatrów w Polsce. Zlokalizowany jest on w Parku Kasprowicza, na naturalnej skarpie przy jeziorze Rusałka. Pierwszą, drewnianą scenę parkową zbudowano tu w latach 30. XX wieku. Na początku lat 70. Społeczny Komitet Budowy Parku Kultury i Wypoczynku w Szczecinie, podjął decyzję o budowie tu amfiteatru "z prawdziwego zdarzenia", który przyćmiłby nawet Operę Leśną w nowatorski projekt przygotował Zbigniew Abrahamowicz. Znakiem rozpoznawczym, otwartego w 1976 roku amfiteatru został ogromny łuk. Nawiązuje on formą do Gateway Arch w Saint Louis, autorstwa Eero Saarinena. Nie zrealizowano zaprojektowanego przez Abrahmowicza zadaszenia. Pojawiło się ono dopiero przy okazji remontu obiektu w 200 sierpniu 2015 roku Prezydent Miasta Szczecin ogłosił konkurs na opracowanie koncepcji architektoniczno-urbanistycznej przebudowy Teatru Letniego im. Heleny Majdaniec w Szczecinie. Zwyciężył projekt londyńskiego studia Flanagan ta otrzymała I nagrodę za świadomą - co do konstrukcji i wymagań użytkowych -budowlę, która z jednej strony poprzez skalę, kształt oraz materiał będzie właściwie funkcjonowała w istniejącej przestrzeni parkowej, a z drugiej (z tych samych powodów) daje szansę na wyjątkową jakość - zarówno jako część założenia ogrodu miejskiego, jak i niezależny obiekt na jego Letni w Szczecinie im. Heleny Majdaniec. Proj. Flanagan LawrenceWiz. Flanagan LawrenceTeatr Letni w Szczecinie im. Heleny Majdaniec. Proj. Flanagan LawrenceWiz. Flanagan LawrenceProjekt Flanagan Lawrence przewiduje unowocześnienie obiektu i ulepszenie jego akustyki, przy jednoczesnym zachowaniu charakterystycznych elementów obiektu. Pojawi się nowy dach, którego konstrukcja opata zostanie na niezależnej od żebetowego łuku, krzywoliniowej kratownicy. Z tyłu sceny pojawią się przezroczyste ekrany, dzięki którym jezioro Rusałka będzie tworzyło malowniczą, naturalną scenografię. Zostanie przebudowana widownia, a amfiteatr wzbogaci się o nowe obiekty (kasy, kawiarnię, toaletę i zaplecze sceny).Koncepcja przebudowy Teatru Letniego została nominowana do nagrody World Architecture Festival 2016 w kategorii – projekty przyszłości. Firmy zainteresowane udziałem w przetargu na przebudowę i rozbudowę obiektu, mogą składać oferty do 23 stycznia 2020 roku, do godziny Letni w Szczecinie im. Heleny Majdaniec. Proj. Flanagan LawrenceMat. Flanagan Lawrence Przebudowa Sceny Stolarnia w Nowej Hucie stanie się faktem. We wtorek Teatr Ludowy podpisał dokumenty związane z przekazaniem środków unijnych na modernizacją obiektu. Szacunkowy koszt prac to ok. 24 mln zł, z czego ponad 5 mln pokryje unijna dotacja. Stolarnia już od dłuższego czasu wymagała pilnego remontu. Budynek na osiedlu Teatralnym ma przede wszystkim zyskać dodatkową przestrzeń. Powstanie profesjonalna scena kameralna i scena, na której będą odbywały się spektakle dla dzieci. Na ostatnim piętrze powstanie wielofunkcyjna sala sportowo-artystyczna. Stale działać będzie świetlica teatralna, a z tyłu budynku znajdzie się miejsce dla sceny letniej. W zielonej przestrzeni będą się odbywały spotkania, dyskusje, teatralne śniadania i kolacje, recitale czy plenerowe widowiska. Nowohucianie będą też mogli spędzać czas w kawiarni. „Gramy w skandalicznych warunkach” Teraz zmiany dotychczas znajdujące się wyłącznie w planach, staną się faktem. 16 października podpisano umowę na dofinansowanie projektu modernizacji najmłodszej sceny Teatru Ludowego. Województwo przekazało miastu umowę gwarantującą przyznanie unijnego dofinansowania. – Budynek wymaga gruntownej przebudowy, a obecnie jest w tragicznym stanie. Mam nadzieję, że za trzy lata wejdziemy do zupełnie nowego budynku – mówi Małgorzata Bogajewska, dyrektor Teatru Ludowego. – W tej chwili obiekt jest ciężki do ogrzania, ponieważ nie ma wykonanej termomodernizacji. Oprócz tego Scena Stolarnia ma dziurawy dach. Musimy wynajmować dla naszych artystów pokoje na zewnątrz. Gramy tutaj w skandalicznych warunkach. Na sali, która niespecjalnie powinna być użytkowana w taki sposób – ZMIENI SIĘ SCENA STOLARNIA PO PRZEBUDOWIE:Będzie profesjonalnie – Nie jest to tak, że dostajemy zupełnie nowy budynek, na który wyciągniemy rękę po kolejne pieniądze, bo i tak go użytkujemy. Po prostu przestaniemy się gnieździć w jakichś salkach, zyskamy przestrzeń profesjonalną do prowadzenia naszej działalności. Jeżeli jednak chodzi o konkretny termin rozpoczęcia prac, Bogajewska przyznaje, że to trudne pytanie. – Wszystko zależy od tego, czy uda nam się wszystko sprawnie przeprowadzić. Ogłosimy też przetarg na realizację prac budowlanych. Jeżeli uda się za pierwszym razem wyłonić firmę, to wtedy inwestycja zakończy się szybko. Jak wiemy, klimat nie jest łatwy, jeśli chodzi o prowadzenie takich prac – podsumowuje Bogajewska. Nadal nie mamy odpowiedzi na zaplecze teatru z tyłu sceny. Krzyżówka. Nadal pracujemy nad znalezieniem właściwej odpowiedzi. Spróbuj wrócić później lub poszukaj innego. Wyszukaj krzyżówkę znasz odpowiedź? inne krzyżówka D7 krecia robota osłabiająca zaplecze Ma sztab oręż i zaplecze Sceny Czesc sceny Haft kolorowy, który przedstawia sceny sakralne W teatrze średn.: element urządzenia sceny na podium Przystawka zajmująca całą szerokość sceny w teatrze Ruchoma część sceny Proscenium, odsłonięta część sceny Strona sceny politycznej Wystrój sceny teatralnej, Odsłonięta część sceny, Strona sceny politycznej, Przedstawia w swojej sztuce sceny ze zwierzętami Wystrój sceny teatralnej, Odsłonięta część sceny, Bez prostokątnej sceny Strona sceny politycznej, Wystrój sceny teatralnej, Strona sceny politycznej, trendująca krzyżówki 16a niepozorna istotka G1 czasy do powspominania 22d azyl, gdzie zwierzę ma leże D16 jest krewniakiem ze zderzakiem Uknuta przez spiskujących Tasiemka do obszywania brzegów ubrania Państwo ze stolicą w erywaniu Był nim michorowski, ukochany stefci rudeckiej 1d ekspresowy mundurowy Zbyt duża ilość Zapewni odpoczynek karawanie Ruchome cele w strzelaniu sportowym Dokument zezwalający na korzystanie z patentu 12m zobrazowanie słowami 17f w akcji na aukcji Współtwórcy teatru Matys Drzonek i Arek Kasprzak. Na czas pandemii otwieramy nasze archiwum i przypomnimy Wam drodzy Czytelnicy artykuły sprzed lat... Zaczynamy od serii związanej z Teatrem Matysarek i jego szefem - Andrzejem MotakiemArtykuł Witolda Poczajowca z 2014 roku ukazał się w Panoramie Złotowskiej: Bawią i uczą złotowską, i nie tylko, publiczność, nieprzerwanie od 29 lat. Za rok będzie okrągły jubileusz. Stworzyli ponad 60 spektakli, poczynając od teatru scenicznego na teatrze plenerowym kończąc. Przygodę z teatrem przeżywało tu łącznie ponad 300 osób. Mowa, oczywiście, o teatrze Matysarek działającym przy I Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej – Curie w Złotowie. Założycielem i szefem teatru do dziś jest Andrzej Motak. Piękne dzięki panie Andrzeju, że zechciał pan opowiedzieć dziennikarzowi o swoim ukochanym dziecku. Przepraszam, już nie dziecku, a dojrzałym mężczyźnie Od początku – opowiada pan Andrzej – przyjąłem żelazna zasadę by nie grać klasyki. W długich tekstach początkujący aktorzy mogliby się pogubić na scenie. Ta zasada obowiązuje do dziś. Andrzej Motak, rocznik 1960, urodzony w Złotowie. Rodzice pochodzili z Kresów, z Drohobycza. Jego mamę uczył rysunku znakomity pisarz Bruno Schulz. Matura w złotowskim ogólniaku, a następnie studia polonistyczne w słupskiej uczelni. Interesuje się piłką nożną. Sporo wolnego czasu poświęca podróżom, (ostatnio odwiedził odległy Meksyk)! Szczególnie od czasów, kiedy to granice kraju zostały otwarte. Wcześniej bywał też handel w Berlinie Zachodnim. A pierwsze, niezapomniane do dziś wrażenia, to wyjazd wraz z zespołem do Anglii w 1994 roku. Każdy, kto zna przeszły repertuar Matysarka, w którym pełno było Witkacego, bywał też Baudelaire i Beckett, mocno się zdziwi, bowiem jego ulubioną lekturą jest… Trylogia Henryka Sienkiewicza. Może ją czytać bez końca. Lekturą ulubioną w cudzysłowie jest „Wesele” Wyspiańskiego. Pracę magisterską pisał właśnie z „Wesela” i wówczas pod różnymi kątami przeczytał sztukę 24 razy. Jeździł nawet do Bronowic pod Krakowem, gdzie toczyła się akcja sztuki. Pierwszą pracę pedagogiczną rozpoczął w Szkole Podstawowej nr 2 w 1983 roku. Tam założył swój pierwszy teatrzyk prowadzony przez trzy lata. Nosił nazwę: Pogo. Nie było to rzucenie się w nieznane, bowiem z teatrem zetknął się wcześniej podczas studiów. Był to teatr „Stop” założony przez Marka Glinieckiego, w którym pan Andrzej miał swój skromny udział. Z czasów zaś jeszcze wcześniejszych, z liceum, uczestniczył w przedstawieniu reżyserowanym przez Stefana Macka pt. „Pieśń świętojańska o Sobótce”. W dużym zespole grały prawie same dziewczyny i tylko dwóch chłopców. W złotowskiej zaś podstawówce aktorami byli uczniowie najstarszych klas. Repertuar był klasyczny – „Kopciuszek” „Alicja w krainie czarów”, oraz mniej znana sztuka „Młyn w Jablrzykowie”. W reżyserce: Michał Nowicki, Andrzej Motak, Arek Kasprzak. Po trzech latach, nie bez protestów dyrekcji szkoły, został ściągnięty do pracy w liceum przez ówczesnego dyrektora, Józefa Wejnera. Nim jednak na dobre rozpoczął pracę na pełnym etacie, czekała go niezbyt miła jak dla humanisty perspektywa. Dostał powołanie na 10-miesięczne przeszkolenie wojskowe. A przypomnijmy, iż były to ponure czasy po stanie wojennym. Dzięki jednak zabiegom dyrektora liceum, jak i ówczesnego inspektora szkolnego Tadeusza Przezwickiego, WKU w Wałczu zwolniła go ze szkolenia. W ogólniaku początkowo nie miał zamiaru zakładania teatru. Zainspirowali go jednak uczniowie klasy humanistycznej, II B. Chcieliby jakiegoś teatru zbliżonego do kabaretu. I tak powstał pierwszy spektakl oparty na tekstach Jeremiego Przybory, zatytułowany: „Wizyta u dentysty”. Równolegle do tego, już z udziałem uczniów z całej szkoły, powstał spektakl pt. „Wizyta u Witkacego” z piosenkami z „Szalonej Lokomotywy” tego autora. Dyrektorowi szkoły, Józefowi Wejnerowi, działania teatru przypadły do gustu. Ale cóż to za teatr sceny? Własnoręcznie więc z udziałem woźnego Antka Wolińskiego w szkolnej harcówce zbudowali drewniany podest. Były więc już deski teatralne. Do tego z przodu od góry szyna z kurtyną, a z tyłu druga szyna z zasłoną na zaplecze. Do oświetlenia kupiono 200 watowe żarówki. W pewnym momencie podczas spektaklu od żarówki zapaliła się kurtyna. Szczęśliwie jednak skończyło się tylko na wypalonej dziurze. Premiera zawsze była dla znajomych. Później grano dla szkoły, dla poszczególnych klas. W ówczesnym 4-letnim cyklu nauczania było aż 12 klas. Aby wszystkich „obsłużyć” trzeba było grać 3–4 razy. Pierwszy występ poza szkołą był w Technikum Młynarskim w Krajence. Przyszedł następny rok 1987 i kolejny spektakl wg Sławomira Mrożka pt. „Męczeństwo Piotra Ohey’a”. Z tym spektaklem teatr miał pojechać na festiwal teatrów młodzieżowych do Czarnkowa. Ale co to za teatr bez nazwy. Trzeba było coś wymyśleć. W czasie jazdy autobusem ustalono, że będzie to nazwa związana dwoma głównymi aktorami – Maciejem Drzonkiem i Arkadiuszem Kasprzakiem. Drzonek miał ksywkę Matys, a od Arkadiusza zwyczajnie było Arek. Tak powstała nazwa Matysarek. Zespół w sztuce Sławomira Mrożka „Męczeństwo Piotra Ohey’a”. W następnych latach teatr przygarnął dyrektor Złotowskiego Domu Kultury, Paweł Berndt. Teraz teatr był już na bogatszym garnuszku miasta. Matysarka zaczęto nawet nazywać teatrem miejskim. Jedni z pierwszych aktorów tego nowego rozdziału to: Wioletta Stecyk, Michał Janowski, Rafał Figiel, Ania Kotwis, Monika Kosonoga, Adam Jutrzenka – Trzebiatowski, Marek Kopicki, Anna Roman, Iwona Komorowska. Scena była w budynku ówczesnego kina, w miejscu, gdzie obecnie jest market Tesco. Tę scenę Andrzej Motak do dziś wspomina z sentymentem. Była to wysoka, obszerna scena z autentycznymi dechami teatralnymi, a nie jak dziś w ZCAS ze śliską, plastikową podłogą, na której trzeba uważać, by nie wywinąć orła. Sala mieściła znacznie więcej widzów. Obszerny hol był z podwyższeniem. Matysarek jedną ze sztuk z powodzeniem grał na tym holu. cdn

zaplecze teatru z tyłu sceny